Pies kaleka – jak zdefiniować? Niewidomy, bez jednej łapy. My patrzymy sercem – pies, to pies. Miałam kiedyś telefon – super telefon o owczarka bez łapy. Coś mnie tknęło. Zapytałam, czy Państwo widzieli, że pies nie ma łapy? Państwo nie widzieli i jednak dziękują. Zapytałam z czystej ludzkiej ciekawości – dlaczego? Odpowiedź mnie zabiła – a co sąsiedzi powiedzą? Pies to pies. Ma dużo lepsze zdolności adaptacyjne niż człowiek. Po zabiegu budzi się bez łapy – uczy się z tym żyć. Traci wzrok – też uczy się z tym żyć. Nie skupia się na tym, co stracił. To ludzie przeżywają tę stratę, nie pies. Pies aklimatyzuje się i adaptuje do nowych warunków. Nie ma łapy, biega na trzech, nie widzi, zaczyna wykorzystywać inne zmysły. Powinno to być takie normalne. Jednak nie jest. Dla wielu to pies wybrakowany. Ludzie nie chcą takich psów. Bo czegoś im brakuje. Tym psom niczego nie brakuje. Kochają, żyją pełnią życia, są po prostu psami. Nie mają w głowie ludzkich ograniczeń odnośnie tego, co kto powie i jak kto spojrzy. Będzie im to tak bardzo wszystko jedno. Biegać, latać, tarzać się , brudzić. Być psem.
Serio? Choroby czy przypadki losowe są psią winą? Powinny determinować to, czy dany pies zasługuje na dom czy nie?
Nam się w głowie nie mieści, że można szufladkować tymi kategoriami. Oczywiście, ktoś może nie czuć się na siłach na opiekę nad niewidomym psem. Mimo, że taka opieka niewiele odbiega od opieki nad widzącym psem. Każdy ma prawo wyboru.
I gdzieś tam, jak kwiat na bagnach pojawia się trójłapna Misia. Tak samo niegrzeczna, jak każdy północniak. Bardziej okropna niż czterołapny malamut Andrzej – bo mądrzejsza.
Czy obchodzi ją brak łapy? Nie!
A Was?
Jeśli tak – Misia nie będzie tego lubiła.
Brudna, wybiegana, niegrzeczna, okropna, ukochana Misia.
Kasia Sułkowska